Zamiast typowej maty edukacyjnej pełnej kolorów, faktur, dźwięków, chciałam dla mojej córki czegoś, co nie będzie jej przebodźcowywać (jeśli jest takie słowo ;)). Czegoś prostego w formie, łatwego do zrobienia, stonowanego, na czym będę mogła zawieszać jej różnorodne zabawki, też kolorowe, też wydające dźwięki (dzwoneczki), ale - zgodnie z przemyśleniami Marii Montessori - ograniczające nadmiar bodźców, skupiające na jednej konkretnej rzeczy.
I tak powstał stojak, który kojarzy mi się z trzepakiem. Zbity jest z 5 desek znalezionych na wsi.
Pomalowałam go na biało, a na górze wsadziłam 2 drewniane kołeczki, na których można zawieszać zabawki.
Nogi owinęłam tasiemkami (a, prawdę mówiąc, zakryłam nimi niewypał, czyli pomalowanie nóg na fioletowo).
Tak wygląda z zawieszoną moją tęczą, która w tym momencie naprawdę fascynuje Najmłodszą.
A tu wersja na bogato: z tęczą i ośmiornicą zrobioną na drutach.
A tak prezentuje się w pełnym składzie ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz