Jak dla mnie jest o jakieś 10 stopni za dużo.
Chłodzimy się.
Wlałam wodę do dwukomorowej miski. Dodałam jadalne barwniki spożywcze: żółty i czerwony. Aby "podkręcić" doznania, do żółtej wody dodałam kroplę olejku cytrynowego, a do czerwonej malinowego.
Młodsza Siostra maczała rączki, chlupała, wąchała.
Starszy Brat wolał bawić się w chemika. Pobiegł po dużą łyżkę do kuchni i przelewał, mieszając kolory. W dwóch innych miskach zrobiłam mu jeszcze wodę niebieską i zieloną.
Po chwili już w trzech woda była zielona ;) Sam to zrobił, zauważył, nazwał. Jestem dumna.
0 komentarze:
Prześlij komentarz