Dziś o tym, jak to mama wcale nie musi być zawsze świetnie przygotowana i uczyć czytać tylko na idealnie wydrukowanych i zalaminowanych materiałach.
Przeglądam nieaktualne czasopisma dla dzieci, większość nie ma już okładek, ma powyrywane strony, zalane wodą kartki. W środku znajduję wkładkę z naklejkami. Naklejek już oczywiście nie ma, ale co widzi matka? Jak to co? Zajezdnie! ;-)
Wycięłam pociągi z innych stron, na tyłach napisałam sylaby, które aktualnie ćwiczymy i bawiliśmy się, wydając pociągowe dźwięki (wszystkie na "m") w dojeżdżanie do zajezdni.
Zaangażowanie emocjonalne Syna bezcenne!
0 komentarze:
Prześlij komentarz