Na miejscach parkingowych narysowałam loga marek samochodowych. Starszy Brat zna wszystkie (na spacerze czasem mnie poprawia, bo notorycznie mylę Hondę z Hyundaiem). Miałam w planie naklejenie takich samych znaczków na resorakach, żeby każde auto miało przypisane miejsce parkingowe (a syn poćwiczył dopasowywanie), ale nie strarczyło mi czasu. Może za jakiś czas, gdy miasteczko w takiej postaci już się troszkę opatrzy, będę wprowadzać jakieś zmiany. Mam już pomysł na m. in. plac zabaw.
Stanowiska do tankowania to przecięte na pół opakowanie po maści. Uchwyty zrobiłam z rączek ludzika LEGO (jakkolwiek makabrycznie to brzmi ;)).
Kostkowi spodobały się bardzo owoce na straganie. Po tym, jak pojeździł autami, wykładał je z "koszyka" z pudełka od zapałek, i liczył po swojemu.
Myjnię zrobiłam z 2 wałków malarskich w najmniejszym rozmiarze nałożonych na pocięte pałeczki do chińszczyzny i kawałka polaru.
1 komentarze:
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz