Przymierzałam się 3 lata do uszycia tych figurek. Okazało się, że to mniej pracochłonne niż myślałam. I...proste :) Inspiracja i wykroje, jak już wspominałam, stąd. Filc zabierałam do metra, do tramwaju, szyłam w czasie spotkań przy herbacie. I dzieki temu powstały w zasadzie w międzyczasie, bez specjalnie do tego wydzielonego wolnego czasu.
I dumna jestem, że są. Miękkie, bezpieczne. Wypełniłam je watą, a na dno dałam szklane kamyczki i kasztany, żeby samodzielnie stały.
Dzieciom też bardzo się podobają.
0 komentarze:
Prześlij komentarz