środa, 25 października 2017

Jedzenie z filcu

Zacznę od tego, że  październik to dla nas miesiąc urodzin. A ja w głowie i w notesie miałam oczywiście rozrysowane plany na jakieś fajne prezenty, który mogłabym zrobić dzieciom sama. W zeszłym roku popełniłam mato-mapę i ciągle się podoba i ciągle jest w użyciu, mimo tego, że  nie wygląda już tak, jak przed rokiem;) A później zmęczenie ciążowe, praca i bezsenne noce spowodowały, że pomyślałam, że w tym roku prezenty kupuję i tyle. Coś hand made może zdążę zrobić na Boże Narodzenie...
I wtedy nadeszły te urodziny, a moja siostra wyskoczyła z takim oto prezentem dla Młodszej Siostry. W 100% hand made. Ręcznie szyty (tylko filcowy koszyczek został kupiony, z tego, co wiem). W 100% trafiony też w moje gust prezentowy -  prezent prosto z serca, coś, co sama chciałabym i dostać, i zrobić dziecku. No, boskie po prostu jedzonko z filcu.
Koszyczek idealnie sprawdza się do przechowywania warzyw, ale też służył już w zabawie jako miska do sałatki :)
Tak prezentują się wszystkie produkty:
A tak w powiększeniu:
- dwie kromki chleba
 - żółty ser
 - czerwona cebulka
 - ogórek
 - sadzone jajka
 - szynka ze skórką i tłuszczykiem ;)
- pieczarki
 - kolorowe papryki
 - pomidorki koktajlowe...
 - ...i zwykłe
 Prezentuje się smacznie, prawda?
 Dziękujemy, Madzia!!!! :*

wtorek, 24 października 2017

Literkowe ZOO - litera G

Co to by było za ZOO bez goryli! ;-)






poniedziałek, 23 października 2017

Literkowe ZOO - litera F

Ach, te wiersze znalezione w internecie! :) Ten o  flamingu (f jak flaming - a jakże!) znalazłam TUTAJ.
Flaming cały jest różowy:
Od pazurków po czub głowy!
W świecie słynie z tego koloru,
Damy zazdroszczą mu ubioru.

 Oto, jak wyglądają nasze ilustracje: 





Lapbook o Amelii Bedelii

W końcu zostały przetłumaczone na język polski! Przezabawne książki o poczciwej gospodyni Amelii Bedelii, która nie rozumie idiomów i bierze wszystko dosłownie. Dorosły czytelnik między wierszami domyśli się, że bohaterka jest obcokrajowcem, to najprawdopodobniej Francuzka pracująca u domu Anglików.
Śliczne, zachęcające do czytania ilustracje, duża czcionka i komedia omyłek czyni z tej książki rewelacyjną lekturę dla młodych czytelników, tych zaczynających przygodę z samodzielnym czytaniem*.

Nie mogłam się oprzeć, żeby nie wykorzystać ich na lekcjach. Aż się prosi, żeby przy okazji omówić przenośnie, powiedzenia, dodać kilka elementów do wyrabiania świadomości językowej.
Przeczytaliśmy 3 części i zrobiliśmy lapbook. Zajrzyjcie :-)
Zielony brystol formatu A3 złożyłam na 3 części. Do środka włożyłam niebieski brystol formatu A4  i całość zszyłam zszywaczem u góry lapbooka (nad napisem).
Po otwarciu, czeka na nam pierwsza miniksiążeczka (no, nie taka mini) dotycząca pierwszej czytanej przez nas części "Amelia Bedelia  i przyjęcie niespodzianka". W okienkach miejsce na wpisanie tytułu, tłumacza i ilustratora. Jest też miejsce na subiektywną ocenę książki (maksymalnie 5 śliwek  - kto czytał, ten wie dlaczego ;-)).

W środku domu znajduje się charakterystyka Amelii i krótkie opracowanie jej zadań domowych w kontekście idiomów, których ona nie zrozumiała.
W naszym przypadku chodziło też o zaproponowanie formy na tyle atrakcyjnej, by zachęciła uczennicę w ogóle do pisania.

Na kolejnej stronie jest wklejona nasza karta pracy o przenośniach.
 
Niżej kolejna miniksiążeczka dotycząca "Wracaj, Amelio Bedelio!". Jest w kształcie piekarnika, co nie jest przypadkiem ;)

W środku znajdują się 4 domki - miejsca pracy Amelii. I znów zadania na rozumienie treści książki.


Na następnej stronie coś lekkiego, na deser - labirynt znaleziony w internecie.
 I zadanie:
Chętnie wyściskałabym osobę, która wymyśliła lapbooki. Sprawdzają nam się rewelacyjnie - są bardzo atrakcyjne i dla dzieci, i dla dorosłych, treściwe - można w nich umieścić mnóstwo informacji i dzięki miniksiążeczkom szatkują cały materiał na mniejsze części przez co łatwiej jest się nauczyć tego, co trzeba. Nigdy się nie dezaktualizują - można je wykorzystywać zarówno z przedszkolakami, jak i gimnazjalistami. Polecam!


*Zachęcałabym do jej przeczytania raczej dzieci w wieku około 10 lat ze względu na przenośnie, których zrozumienie jest niezbędne, by pokładać się ze śmiechu w trakcie czytania.

Literkowe ZOO - litera E

Jedyne zwierzę na literę "E", które przyszło mi do głowy, to emu. Dobrze się złożyło, bo rozmawialiśmy ostatnio o Australii, więc mieliśmy małą powtórkę z australijskich zwierząt.



środa, 18 października 2017

Literkowe ZOO - litera D

"Dość dawno temu, w pewien poranek, dreptał po dróżce dinozaur Danek".
Dreptał i dotarł do nas ;-)

A tak wygląda z bliska:



 Domyślacie się, co dotrze jutro na literę "e"? Podpowiem tylko, że przybędzie z bardzo daleka.

czwartek, 12 października 2017

Literkowe ZOO - litera C

Nie było lekko z literą "c". No bo tak: czapla, czajka, chomik...  C jak chomik? No, nie brzmi... Cykady odpadły, bo nie miałam pomysłu, jak je ująć w literę. Padło na cietrzew. Obejrzeliśmy zdjęcia w internecie i powstały takie ptaki:
 
 
 
 Domyślacie się, co będzie na "d"?

 

(c)2009 Mamo, ZRÓB TO SAMo. Based in Wordpress by wpthemesfree Created by Templates for Blogger